


Ubiór zdobi człowieka
Rażą mnie czarne garnitury mówi znany zawodnik w które „wbijają się” spikerzy telewizyjni w czasie wieczornych „Wiadomości”, a także ci mówiący o sporcie, o walkach zapaśniczych czy o boksie. Przecież nie każdy musi z powodu pory dnia ubierać się wieczorowo! A może w ogóle przesadzam i nie ma znaczenia, jak kto się ubiera? Odpowiedź jest jednoznaczna: sposób ubierania się stosownie do okazji ma ogromne znaczenie. Kiedy idziemy wieczorem do teatru, chcemy poczuć się odświętnie, zasygnalizować szacunek dla świątyni sztuki, dla aktorów i zebranej publiczności, a zarazem podkreślić wagę wydarzenia. Gdy spiker ma podawać wyniki zawodów (nawet wieczorem), to powinien tworzyć wrażenie, że właśnie wrócił ze stadionu, a nie z dorocznego balu mistrzów sportu. Krawat i biała koszula prezentują się tu równie dziwacznie jak na płycie boiska.



I jeszcze trochę o zwierzaniu się
Im ktoś nam bliższy (rodzina, przyjaciele), tym „zakazanych” tematów rozmowy mniej. Bo właśnie: komuż się w końcu poskarżyć na złośliwego szefa, na chimeryczne koleżanki z biura, na życie w ogóle jak nie bliskim? Wszystko ma jednak swoje granice. Czy mamy im psuć humor tylko dlatego, że nam ktoś zepsuł? Dawkujmy narzekania wobec swoich najbliższych, także we własnym interesie, bo przecież nie chcemy ich sobie zrazić, prawda? Życie uczy, że nawet święty zacznie się bronić przed zbyt wylewną serdecznością, tym bardziej jeśli pozna się na mieleniu tego samego raz po raz. Bo my, „miłośnicy wyznań osobistych”, na ogół się nie kontrolujemy. A trzeba! Gdybyśmy byli w stanie słuchać własnej przemowy i wyciągać wnioski z zachowań rozmówców… Na pewno dałoby się wyczuć, kiedy przeholowaliśmy, i zwyczajnie zmienić temat. Ale my, nie tokujemy i tokujemy…



Sprzeczki i awantury w polityce
A „polityka”? Polacy w efekcie zaszłości z ostatniego półwiecza są chorobliwie zapalczywi, a różnice poglądów prowadzą wręcz do sprzeczek, obrażania się i awantur. W Polsce bardzo powoli następuje tolerancja wobec innych poglądów, zmniejsza się poczucie wrogości w stosunku do „przeciwników”, ale przeważnie jest jak było. Podejmując temat „polityczny”, trzeba się liczyć z przykrymi konsekwencjami. Tymczasem sprawy wspólne (także społeczne i polityczne) są ważne w dyskusjach! Jeśli udałoby nam się kulturalnie rozmawiać, to tematów mniej konfliktowych wystarczy na wiele wieczorów. Zawsze coś się dzieje: zmiana mieszkania, wychowanie dzieci, przemiany cywilizacyjne, nowe zawody i przekwalifikowanie. A i samo „poli tykowanie” nie musi się kończyć na proroctwach, kto kogo wysadzi z ministerialnego fotela. Kłopot z tą polityką znany jest nie od dziś. Już „Wesele” Wyspiańskiego zaczyna się od dyskusji: „Cóz tam, panie, w polityce? Chińcyki trzymają się mocno?!” Pamiętacie? Pamiętamy! Nie jesteśmy lepsi od rolników z Bronowie.



Drażliwe reguły
Odłóżmy sobie na inną okazję rozmowę z rodziną, i tak wystarczy zamieszania z pozostałymi. Powiedzieliśmy o ostrożności przy tematach osobistych, czyli z reguły drażliwych. Nie narzekajmy więc na teściową, nie skarżmy się na rozrzutność żony (choć pewnie o tym myślimy), nie zwierzajmy się bez istotnej potrzeby z rodzinnych planów finansowych (pożyczki, budowy, zakładanie firm), nie opowiadajmy zbyt szczegółowo o chorobach, a zwłaszcza przypadłościach fizjologicznych. Tylko bardzo ogólnie i w sprzyjających okolicznościach można o tym wspomnieć. Najczęściej jednak bierzemy pod uwagę te tematy, które mogą zainteresować rozmówców (zastanówmy się nad tym sekundę!), a nie te, które nas dręczą w bezsenne noce. I oczywiście nie te, które budzą obrzydzenie lub niechęć. Wydaje się to dziwne, a jednak: zwierzenia osobiste łatwiej nam przychodzą wobec ludzi przelotnie spotykanych. Bywa, że w pociągu można się nasłuchać historii jak z książki! Melodramat, kryminał, dreszczowiec wszystko do wyboru! Wytłumaczenie jest proste: za pięć godzin po przybyciu na miejsce rozejdziemy się z naszym rozmówcą w przeciwne strony i nigdy już się nie spotkamy. Lepiej więc wyzwierzać się nieznajomemu z pociągu niż na imieninach u cioci.



Ton wypowiedzenia
Wypowiedzenie wojny gotowe, tym bardziej że i w tym wypadku prawie wszystko zależy od tonu, jakim obaj panowie się wypowiedzą. Taksówkarz powinien wywiesić karteczkę z prośbą o niepalenie, to fakt, złagodziłby święte oburzenie pasażera i postawił go na wstępie wobec pewnego obowiązku. Pasażer przestałby się panoszyć, bo wie na pewno o rozpowszechnionej zasadzie niepalenia w miejscach publicznych. Czyli prawa i obowiązki są podzielone. Wybuch niepotrzebnego zdenerwowania niczego dobrego przynieść nie może. Znam i drugą, nieco podobną sytuację, śmieszną tylko trochę, ale nie dla jej bohaterki. Poszło o żądanie wyłączenia hałaśliwej muzyki i o sprzeczkę, która jak zwykle, niestety, doprowadziła obie zwaśnione strony do białej gorączki. Pasażerka wysiadła trzaskając drzwiami taksówki i dopiero, gdy samochód zniknął za rogiem, spostrzegła, że… torebka z gotówką została na siedzeniu.



Pamiętliwi ludzie
Odwrotnie do tego sposobu bycia postępują ludzie pamiętliwi, często zwyczajnie uparci czy mściwi. Oni potrafią nawet po latach wypomnieć, także komuś bliskiemu, jego potknięcia i odzywki, które odebrali jako złośliwe. Duszą to w sobie bez końca, konsekwentnie łączą w łańcuchy wydarzeń, dobudowują sobie przyczyny. Przypomina mi to historię, o której rozmawialiśmy z dyrektorem zoo. Zdarzyło się tak, że pracownik zoo, pewnie sadysta, zgasił papierosa na trąbie słonia. Ten słoń nic mu nie zrobił, choć mógł go rozdeptać. A jednak po latach nagle rzucił się do przodu i złamał „opiekunowi” rękę. Ludzie z zoo przysięgają, że to nie był przypadek. A czy słoń był mściwy, czy pamiętliwy oto pytanie godne Szekspira. Można też inaczej, żadne tam duszenie w sobie. Oto relacja pewnego pana: „Wsiadłem do taksówki z papierosem, a tu mi kierowca zwraca uwagę, że mam go wyrzucić. To jak właściwie jest, ja płacę za wynajęcie taksówki, a to oznacza, że nią dysponuję, no nie?”



Nieznośne plotki
Nieznośne są plotki dotyczące „spraw łóżkowych”. Zanim jednak zaczniemy szukać rady na tę epidemię, przyznajmy się, czy nie słuchamy ich z pewną przyjemnością? Jeśli tak, to nie bądźmy obłudni! Albo przynajmniej zrezygnujmy z tonu pewności siebie: tak, tak było, wiem na pewno! (a usłyszał przed godziną od największej plotkary w firmie!). Ostrożnie z tą materią, bo krzywdzimy innych, opowiadając nie tylko, kto z kim śpi, ale także, z kim nie śpi. Mam w swojej szufladzie list, w którym autorka skarży się na swoją sąsiadkę: „Do wszystkiego się wtrąca, na przykład, że nie odnosimy pudełek po proszku do prania do pojemnika z napisem „papier” (a przecież nie wiadomo, czy te resztki proszku nie są trujące!). Ostatnio zwróciła mi uwagę, że mój mąż ubiera się zbyt młodzieżowo, bo on ma pięćdziesiątkę i nosi swetry we wzory. Jak ją pouczyć, żeby wypadło taktownie?”



Sensacja
A propos sensacji, często w rozmowie słyszymy zaklęcia: „Daj słowo, że nikomu nie powtórzysz! Ani pary z gęby!” Jest to zarazem staroświeckie, irytujące, a na dodatek nieskuteczne. Przecież dla człowieka honoru albo dżentelmena (ciekawe, że te staroświeckie słowa nie mają współczesnych odpowiedników) jest to zrozumiałe samo przez się, bez przysiąg! Jeśli ktoś jest dobrze wychowany, to i tak nikomu nie powie, a jeśli nie, to mimo przysięgi na wszystkie świętości rozniesie plotkę po mieście. Nie łudźmy się. Przeważają ludzie źle wychowani, a może o słabym charakterze. Tak ich męczy sensacyjna wiadomość, że muszą się nią pochwalić. A ponadto informacja ma swoją cenę, a człowieka dobrze poinformowanego się szanuje! Dosyć to żałosne, ale… jak to w życiu. Lepiej plotek nie powtarzajmy, bo wskazujemy na siebie złamał słowo i opowiedział.



Strefa osobista
Kłopotów ze „sferą osobistą” pewnie się nigdy nie pozbędziemy, nawet w kręgu najbliższych. Trzeba się z tym pogodzić i nauczyć się „pływać w tej wodzie”. Przypomina mi to sprawę rozwodową zaprzyjaźnionej pary. Było sporo plotek, jak zwykle w takich wypadkach: Ale wiadomo, nie wypada się pchać w nie swoje sprawy, co najwyżej można zaaranżować spotkanie we dwoje. Z nim albo z nią, kto jest bliższy. Nie ma mowy, żeby nie zeszło na sprawę rozwodową i to jest właśnie szansa! Pod jednym warunkiem: żadnych podchwytliwych pytań z naszej strony, żadnych pozornie sprytnych krętactw! Ktoś chce się wygadać, jego sprawa, a może nawet potrzeba. Jednak szczery przyjaciel nie robi użytku z głupiej ciekawości. Od tego są brukowe tygodniki, tam jest miejsce na opowiastki ze świata estrady i filmu, gdzie sławni ludzie świadomie produkują sensacje razem z dziennikarzami, bo to nakręca popularność. Widzowie tego chcą, to przynosi pieniądze. Naszych przyjaciół oszczędźmy.



Dobór tematów
Dobór tematów do rozmowy wiele osób uzna za błahostkę, niewartą długiego gadania. Rzecz w tym jednak, że drażliwych ludzi nie brakuje, więc jesteśmy o krok od uprzedzeń wobec innych. Szczególnie cierpliwie należy opóźniać podejmowanie tematów politycznych, nie próbować ataków na niesympatyczną nam orientację polityczną (a nuż nowo poznani do niej należą?), omijać sprawy obyczajowe z tłem politycznym (aborcja, pornografia). Gospodarz wyszedł do kuchni zrobić kawę, szukaliśmy gorączkowo tematu do rozmowy a tu trafiamy na mieliznę. Byłoby przykro, żeby wieczór skończył się sprzeczką albo zamilknięciem urażonych. Pozostają nam zatem tematy „z telewizora”. Albo też, jeśli akurat przyjechaliśmy do nowego dla nas miasta, możemy zawsze chwalić to i owo (np.: jak miło jest w takim małym mieście, albo jak wspaniale jest mieszkać w Warszawie, takiej europejskiej metropolii).